Kolega pojechał grac jazz w Nowym Jorku.
Ma chłopak poczucie humoru.
Przeszedł koło pierwszego hamerykańskiego shopu, a tam 10-ciu czarnoskórych muzykantów, grających lepiej od naszych wszystkich, krajowych reprezentantów gatunku razem wziętych.
Usiadł i pomyślał, cholera, czemu nie wziąłem ze sobą stroju góralskiego...
Nowy Orlean zniszczony, mekka swingu. Stracił na atrakcyjności,
wielu ichniejszych grajków wsiadło w pociąg do NY i tam grają.
Ulice pełne Davisów, Amstrongów, B.B. Kingów i Areth.
Zawsze mnie zastanawiało skąd u murzynów taka muzykalność ale o tym będzie nowy, osobny post.
E. ostatnio powiedział:
"słuchaj, spakujemy graty i wyjedziemy za ocean.
Będziemy grać soul-bluesa dla ciapasów(ciapas- afroamerykanin według K.i Z.).
Ale wiesz, będziemy występować jako zespół piosenki kabaretowej.
My będziemy grać z taką pasją jak gramy, bez żadnych jaj, na serio.
A oni będą siedzieć na widowni i sikać ze śmiechu."
Rozbroiła mnie ta wizja.
Teraz już zawsze jak usłyszę o pomyśle zawiezienia drzewa do lasu
doradzę zabawną nazwę dla zespołu, dobrze jak kabaret się śmiesznie nazywa lub..hmm.. spakowanie ciupagi.
jedno oko na Maroko
10 lat temu
8 komentarzy:
Ale głupi ci... amerykanie? ^^
why?
To nie jest stwierdzenie, psze Linki :)
wiem, pytam skąd to pytanie :)
Jak tak zawsze jak zjem kebaba :>
Linkus zlotko, nie moge sie z Toba zgodzic. nowy Orlean nie jest zniszczony, byl ale nie jest. tetni zyciem. jak szedlem spac o 5 to jeszcze po ulicach snulo sie miliony osob chetnych wziac udzial w nocnym 9dziennym) zyciu nowego Orleanu
WoodPakr
ale kupa muzyków wyjechała wcześniej:)
NY jest ponoć totalnie muzycznie przepełnione.
Nie wiem jak to wyglada teraz. Ostatni raz w NY bylem 2 lata temu. Nie bylo wogole muzykow....
Prześlij komentarz