poniedziałek, 17 listopada 2008

Margarita z NIMI.

Cholera jasna, oni mnie zabiją, nawet nie wiedzą jak każde z nich wygląda!
- rozpaczała Linka pędząc z P. warszawskimi drogami, spóźniona jakieś 40 minut.
Na Nowym Świecie, w tym samym momencie klęło na nią kilka zupełnie obcych sobie osób.
Nie wiedzieli nawet jak wyglądają, stali więc koło siebie usiłując trafić kto może być tym kimś od Linki.
Wiadomo, jak się człowiek śpieszy wszystkie światła są czerwone, a przed nami jedzie traktor. P. jak zwykle pogodna, śmiała się z organizatorki roku,
po kolei wszystko zawalającej Linki. Telefon co chwilkę piszczał przypominając "halo my tam czekamy", celowo był ignorowany i tak nie przyśpieszyłby ruchu drogowego!
Dotarłyśmy.
Stali moi internetowi znajomi w ludzkich, krwisto-wodno-białkowych wersjach.
Tak się tym widokiem przeraziłam, że pierwsze co zrobiłam to oblałam się Tigerem, a przy próbie wyrzucenia po nim puszki zderzyłam się z koszem na śmieci.
Po pierwszych prezentacjach, trzeba było wybrać lokal.
J2. z P. intensywnie kombinowały, R. wymownie milczał, administrator pewnego forum ponoć biegał za mną w celu wręczenia mi prezentu urodzinowego jednak uwagi znerwicowanej Linki się nie doczekał. Królowa U. wywracała się stojąc (u niej po staremu). Aneczka radośnie terkotała.
W końcu znaleźliśmy zapewne już ostatni wolny stolicowy stolik, w ostatniej z możliwych knajp. Zamówiliśmy jedzenie, jednogłośnie zakwalifikowane jako niedobre (ryba U. miała ponoć oczy) i gadaliśmy.

Primy mieszały się z literaturą, offtopy z forum Jarka z doktoratem U.
Czas upływał miło. Wtedy, J2. uraczyła nas informacja, która zmieniła ten wieczór.
"Tu podają Margaritę w pucharkach wielkości wiadra, a kosztuje jakieś 20zł."
Porównanie do wiadra nie okazało się przesadzonym.
Wraz ze znikaniem zawartości wiaderek kończyła się oficjalna część spotkania.
Aneczka z U. kłóciły się o przyzwoitość jakiejś osiemnastolatki, P. opowiadała historię o znajomym jej mordercy, zarażającym trupim jadem, Linka usiłowała namówić Admina na likwidację pewnego konta. J2. streszczała historię swojej miłości rozpoczętej w sieci, R. popijając sok jabłkowy obserwował, G. zasypiała błagając "skończcie gadać o necie!".
Nawet nie zauważaliśmy w którym momencie w lokalu poza nami została już tylko obsługa. Nie poddaliśmy się. Spożyliśmy kolejne wiadra ich reprezentacyjnego napoju i czekaliśmy aż kulturalnie nas wyrzucą.
Stało się.
Pojechaliśmy więc do sklepu, który działa zawsze.. kupiliśmy co nieco.. dotarliśmy do ursusa/su, wpakowaliśmy się do mieszkania...graliśmy w mafię, piliśmy, gadaliśmy, piliśmy, śpiewaliśmy, piliśmy...
Dzisiaj każdy z nas szuka moderatora tego forum w celu unieszkodliwienia.
Wziął ze sobą aparat fotograficzny. . .

W podziękowaniu za bardzo miły wieczór (noc, poranek - ostatni dotrwali do godz.13 dnia następnego, nie wskazując palcem na królową), za to, że wam się chciało pojawić, przyjechać, nawet i pięć godzin w pociągu spędzić, coś prawie, że meksykańskiego.. :)

20 komentarzy:

Uzi Boa pisze...

Ha, to ja dziękuję za zaproszenie. Genialna impreza. Koniecznie muszę podziękować inicjatorowi, więc wierzę, że info o skasowanym koncie to tylko plotki ;)

p.s. NIE przewracam się, stojąc. Jestem ZAWSZE pełna wdzięku i gracji!

p.s.s. Tak, moja ryba miała oczy, ale nie miała zębów (chociaż pewna być nie mogę, bo nie dało się jej otworzyć pyszczka).

Linka pisze...

:)
dopisałam jedno zdanie, uprzedzam:P

Uzi Boa pisze...

Lineczko, to "nie wskazując na królową" powinno być przy "jechać pięć godzin w pociągu". Pomyliło Ci się...

Linka pisze...

ok, przytaknę.
Jakaś wersja oficjalna być powinna!

Anonimowy pisze...

bylo wysmienicie :) kiedy to powtarzamy? :)

Linka pisze...

Następne spotkanie organizuję wspaniała Megula, dzisiaj z nią rozmawiałam :)
Buziaki, muszę się w końcu przespać.

Og pisze...

Faktycznie nie było czasu na metro ;)

CvX! pisze...

Hej, tu Admin. :)

Zabawa była rewelacyjna, mam nadzieję, że następna impreza będzie niedługo. :]
Muszę sprostować - ja nie miałem aparatu, tylko telefon i wyciągnąłem go dopiero wtedy gdy wszyscy zebrani zaczęli strzelać fotki dookoła. ,-)
(...)Nie myślcie sobie, że było wyłącznie konsumpcyjnie - czegoś się można było nauczyć. Poznawaliśmy zakamarki Ursusa (bez netu byśmy nie trafili chyba ;] ), ja nauczyłem się grać w Mafię, porywaliśmy się nawet na pobicie rekordu ilości osób w samochodzie! :]

Pozdrawiam, Jarek

Linka pisze...

hahaha.
Tak ale Ty. jako jedyny robiłeś zdjęcia o 8 rano :)
Faktycznie, Ursus naraz wydał się olbrzymi.
Poza tym gratuluję odwagi Robertowi:)

cytrynka pisze...

Linka czy ja mam ZNAJOMEGO morderce z trupim jadem? Dzjzas......???? Az mnie dreszcz przeszyl na calej polaci ....wypluj to natychmiast bo za kare Ci wyrosnie trad na podobienstwo tego trupowo-jadowego:)))))) uff a impreza mila, Uzi jestes swietna , mowilam Ci to juz? hehehehehe

Uzi Boa pisze...

hehe, nawzajem Pati, nawzajem.

Linka pisze...

Pati, spokojnie.
Wiem, że to znajomy znajomej, czyli Twój daleki.

Daro Spitteler pisze...

hmm widzę , że się działo :D
Hmm może kiedyś uda mi się do was wprosić :D:P;)

Linka pisze...

A jasne, że tak:)
Gorzej, że sporo się wprosiło i w dzień imprezy przestało odbierać telefony:)

Daro Spitteler pisze...

Link to standard mój kumpel RLny organizował spotkanie klasowo Gimnazjalne i najpierw powiedziało tak z 20 osób tak :D a było na spotkaniu 7 osób :D
Więc to norma wśród Polaków :D najpierw tak a pożnie oj wybacz jestem chory/ra i nie mogę dziś przyjść :D

Linka pisze...

hehe wiem, wiem :)

anke pisze...

"Aneczka radośnie terkotała." Często tak mam jak jestem w stresie poznawania nowych ludzi. Ale było przednio. Jesteście boscy. :D

Linka pisze...

OOO hej Anuś:)
Buziaki

A&A Fashion Shop pisze...

przepiekna muzyka , i jaki piekny rozowy autobus :)

Linka pisze...

tu muzyka zawsze przepiękna ale nie słuchacie GRRR !