Każde z nas to sprzedajna świnia.
Bez obrazy:)
Pewien zespół gra sobie koncert, na bankiecie z okazji pierwszej kupki pierwszego wnuka bardzo bogatych ludzi.
Zespół gra oczywiście swój materiał. Zamawiający (70lat) uradowany słucha, kilku jego kolegów załapało bakcyla, też dobrze się bawią, reszta popijając kolejnego Jasia Wędrowniczka myśli : ja pier... mogli by coś Feel'a zagrać, potańczyłbym.
Oczywiście wszyscy uśmiechają się radośnie, usiłują klaskać "na dwa" co w Polsce zawsze pozostanie umiejętnością dla wybranych. Przecież SAM ON to uwielbia.
Zespół gra odliczając minuty do końca tego szaleństwa.
We wspólnych, zespołowych oczach widać tęsknotę do brudnego klubu muzycznego, pełnego podchmielonych, wykrzykujących słowa refrenu słuchaczy.
W pewnym momencie perkusista(perkusista - najlepszy przyjaciel muzyka, według wiklinpedii, przyp. redaktor) wpada na pomysł,
zagrajmy im "Hit the road jack", zobaczycie co się stanie.
Utwór niczego sobie, ekstra ale nie autorstwa zespołu i zespół go akurat grać nie chce. Cóż, kolega resztę do eksperymentu namówił, nabił i nieszczęsna wokalistka nim się obejrzała śpiewała Hit the roud Jack dont you..la la la.
Johny Walker porzucony, tłum wiruje na parkiecie. Na twarzy pewnej pani rysuje się myśl "cóż mogłoby być coś Maryli ale to już też pare razy słyszałam".
Jak w Rejsie już nam objaśniono, dobre piosenki to takie, które już się kiedyś słyszało.
Basista przeklina pod nosem, że TO NIE JEST WESELE DO CHU..!
Cóż, zabawa kwitnie w najlepsze, zespół dobrnął ostatnimi siłami do końca koncertu.
Techniczny pakuje sprzęt, manager liczy pieniążki, chórzystki przebierają się w mniej sceniczne ciuchy i w tym momencie podchodzi SAM ON.
- zagrajcie jeszcze jednego seta, dopłacę.
-ile?
-...
W życiu nie widziałam tak szybko zmieniającego się nastawienia do pracy.
Dziewczęta w trybie natychmiastowym zmieniają ciuszki, buty na obcasie już im nie przeszkadzają, chłopcy pobili rekord w szybkości wyciągania gitar z futerałów, wokalistka, narzekająca na chrypkę doznała cudownego ozdrowienia. Klawiszowiec zauważył, że Ci co siedzieli tam z tyłu potrafią klaskać na dwa, tylko oni za filarem, to nie widzieliście.
A perkusista zapytał, "znacie coś Feela?"
Panie Maleńczuk, mimo naszej wzajemnej antypatii, pozwoli pan, że pana zacytuję...
X
7 lat temu
20 komentarzy:
Linka, a ta solistka z rzekomą chrypką to może... Ty? :>
Haha skądże.
To zupełnie zmyślona historia:)
:P
A to sorry ;P
Tyle w niej gorzkiej, osobistej refleksji :>
;)
No ok, niech pozostanie to tajemnicą
Naszą słodką?
Doooobra ;P Nikomu nic nie powiem :D
Rozbawił mnie ten post okropnie, świetny !
Pozdrawiam.
Tekst o perkusiście nigdy nie przestanie mnie bawić. Tylko jakoś nie mogę się określić, czy bycie sprzedajną świnią jest złe, czy nie... Czy radocha, którą sprawia się ludziom rekompensuje nieco robienie sobie wbrew?
Linka spokojnie prostytuowanie jest wliczone w nasz zawod:))))Najwazniejsze jest to,zebys potraktowala nawet takiego nieudolnego Feela z calym czacunkiem do kolegi oczywiscie:0 kwestia gustu.....no wiesz...zaspiewam ale zrobie to inaczej nie wazne ,ze za kase..wazne ,ze ja tam stoje i propnuje cos od siebie ....hmmm...no nic ..ja sobie dopisuje do tego filozofie : nic w tym slego byc dziwka wazne ,zeby kliient byl zadowolony :) bo to przeciez dla nich robimy to co robimy :) a swoja droga ...nie rob juz tego wiecej bo Ci sie bedzie odbijac na starosc:)nie daj Boze spermoczkawka :) nie polecam:) glowa do gory:)
hahahaha wiórka przesadziłaś słodziaku mój.
Masz ty rączkę do składania literek.
Your Zbig :*
Morri,
to różnie bywa. Każdy ma granicę w innym miejscu. Najważniejsze żeby o niej pamiętać.
Inaczej dobrze bawiący się słuchacz niespecjalnie pomaga:)
Pati,
kur..wo jest piękne :)
Joke, wiem, wiem o co kamon.
Ps: Feela ten zespół oczywiście nie zagrał ( tak słyszałam)
:)
Zbig, hehe sama prawda, buziak.
AAA..Anetka- serdeczne pozdrowienia :)
Og, Ty se lepiej zlookaj jaka ankieta jest na blogu:P
No widzę i jestem wstrząśnięty.
Ale nie zmieszany ;)
Już mówiłam, że powinnaś pisać o RL tylko i wyłącznie. Podtrzymuję.
przecież piszę bejbe.
Og, prawie jak James bez Bonda;P
Linuś, superowo tu :)
Pzd CLR
Bez Bonda jakoś sobie poradzę ale James jest bardziej niż niezbędny ;P
Sznurka fanie piszesz :)
Miałem obawy, że to kolejny blog o ubraniach z sl lub wywody uzależnionych od Second Life.
Ciebie akurat stać na więcej niż podbijanie zabawkowego światu.
Pozdro z Kielc
ps: kiedy w końcu tu gracie?
JoJ
A ja mam cholernie mocne przeczucie, ,że ta wokalistka to właśnie Linka....choć niby zmyślona, :)
Ciekawe czy to ten Joj co myślę:)
W Kielcach nie wiem kiedy;///
Odezwij sie chłopie!
Tomek, nie wiem skąd Ci to do głowy przyszło:)
Prześlij komentarz