piątek, 22 stycznia 2010

Poschizofreniczne Pitu Pitu.

"Dlaczego nie piszesz niczego na tym swoim blogu, tym normalnym?"(a inne są pieprznięte??) - zapytała wczoraj U.
"Bo nie mam nic do powiedzenia" - odparłam.
No ok, ale w sumie to co z tego, cóż to za nowina , że nie mam nic do powiedzenia.
Tym sposobem odnalazłam zakurzone W dziwnym momencie życia...

Zrobiłam sobie test na depresję. Nie mam bladego pojęcia po co. Ale, ale, ale!
Okazało się, że powinnam być leczona.
"UWAGA!
Wynik to : 21 punktów.
Jesteś w depresji. Twój stan wymaga spotkania się z psychiatrą. Wskazane jest rozpoczęcie farmakoterapii."

Czerwony alarm ! Pan w fartuszku czeka.
No ok., gdybym chodziła do jakichkolwiek lekarzy może i tym razem bym się wybrała, jednak jeśli od 3 lat chodzę z pozłamaniowymi śrubami w nodze, to raczej internetowy test nie zmusi mnie do doktorskiej randki.
Tak czy siak zastanawia mnie coś. Ponad miesiąc temu A. dała mi link do tej samej stronki mówiąc, zrób se testa też. Se zrobiłam i byłam normalna , a teraz już nie jestem.
Nic w moim życiu się nie zmieniło, nadal mam kretyński zawód raz przynoszący niezłe dochody innym razem biedronkowe. Nadal mam tych samych znajomych,przyjaciół, ba, nawet tego samego włocha w zakładce "partner" na FaceBooku..
Mam więc pytanie do was, LICZNI MOI CZYTELNICY (no a jak, niech sobie liczniki pokazują, że właściwie to was nie ma, ja wiem swoje, internet i telewizor kłamią), czy można dostać depresji z NICZEGO? Bez powodu? Se od tak dostać depresji?

Zrobiłam outo-psycho-para-tralala-analize:

"* Depresja epizodyczna (epizody depresyjne (F32)) – trwa krócej niż dwa lata i charakteryzuje się wyraźnym początkiem;"

- well, niby mogłoby to być to. Raczej dłużej niż dwa lata moja depresja nie trwa, ale z tym wyraźnym początkiem... gdyby nie test jakiegoś Becka to w ogóle by się nie zaczęła. Chyba odpada.

"* Zaburzenia depresyjne nawracające (F33) – powtarzające się epizody depresji bez objawów wzmożonego nastroju i zwiększonej energii w przeszłości (zob. mania);"

Skoro się nie zaczęła jak, do cholery, może się powtarzać. Jeszcze bardziej nie moja ta depresja.

"* Depresja przewlekła (dystymia (F34.1)) – trwa co najmniej dwa lata, a remisja nie trwa dłużej niż dwa miesiące "

Gdyby to była ta, byłoby niedobrze. Skoro test zrobiłam wczoraj, to będę chorowała jeszcze 2 lata (minimum), potem krótka przerwa, znów muszę zrobić test Becka i kolejne dwa lata smutku. Jak nic Włoch mnie zostawi.

* Depresja poschizofreniczna (F20.4) – przejawia się w epizodzie depresyjnym po psychozie schizofrenicznej. Objawy schizofreniczne, występują, lecz nie dominują już w obrazie klinicznym.

Ha, na pierwszy rzut oka nić nie rozumiemy. Pozwólcie, że wyjaśnię.
Epizod depresyjny, okej, krótko trwa, jakoś dziwnie, niewidzialnie, to pasuje.Psychoza schizofreniczna "Włoch: i just said don t be soo obsessed about me" , patrząc na słowa Włocha (schizofrenia, obsesja jeden bół). Też może być.
Objawy schizofreniczne, występują, lecz nie dominują już w obrazie klinicznym, no tak, obsesja występuje ale nie dominuje. Nie dominuje do tego stopnia, że jej nie zauważamy!

Linka choruje na depresję poschizofreniczną!



ps. teraz się wyda kto nadużywa telewizorni :)




.